W Polsce czytanie jest jedną z popularniejszych form rozrywki. Co prawda nie tak popularną jak filmy czy gry komputerowe, ale mimo wszystko każdy zna przynajmniej kilka osób, które lubią wypić sobie herbatę w towarzystwie literek na kartach papieru.
Badania wykazujące, że ludzie nie czytają, mają się nijak do sprzedaży książek, która u najpopularniejszych pisarzy jest liczona w milionach egzemplarzy.
Czy technologia ma więc jakiś wpływ na czytelnictwo?
Pochylając się nad tym zagadnieniem, należy cofnąć się do XV wieku, czyli czasów Jana Gutenberga. Chodzi o rozpowszechnienie druku poprzez wynalezienie ruchomej czcionki. Dziś przywykliśmy to tego typu rozwiązania, jednak wtedy było to wielkie odkrycie wywierające ogromny wpływ na rozwój czytelnictwa. Książki w tamtych czasach były przepisywane przez mnichów oraz bogato zdobione lub odbijane np. metodą drzeworytniczą. Oba rozwiązania były dość problematyczne, a co za tym idzie, bardzo drogie i ciężko dostępne. Dzięki Gutenbergowi nastąpił przełom. Książki stały się powszechne, a ich zakup możliwy dla każdego człowieka, który potrafił czytać.
Duży wpływ na poziom czytelnictwa miało także pojawienie się nowych mediów w latach 60. XX wieku. To obszary ludzkiej rzeczywistości, które pozwoliły na niemalże bezpośredni kontakt między nadawcą a odbiorcą oraz wymianę informacji. Już samo pojawienie się telewizora w domu znacznie zmniejszyło czas przebywania nad książkami. Dalej pojawiały się inne wynalazki, jak telefon czy Internet. Atrakcyjniejszy dla człowieka okazał się obraz i dźwięk oraz wraz z nim idąca jasność przekazu.
Czy jednak nowe media wpłynęły negatywnie na poziom czytelnictwa?
I tak, i nie. Technologia stworzyła nowe możliwości czytania książek, np. w formie e-booków. Należy zauważyć, że to coraz powszechniejsze rozwiązanie, z racji tego, że mnóstwo czasu spędzamy przed ekranami komputera czy smartfona, więc możliwość posiadania książki w swoim własnym sprzęcie to dla niektórych zbawienie. Podobnie jest z audiobookami. Choć trudno tu mówić o klasycznym czytaniu, jest to mimo wszystko jeden ze sposobów upowszechniania czytelnictwa. Słuchać, jak ktoś nam czyta książkę, możemy dosłownie wszędzie, robiąc dosłownie wszystko, na przykład jadąc samochodem czy wykonując obowiązki domowe.
Po przepytaniu znajomych, przyjaciół i członków rodziny doszedłem do wniosku do wniosku, że czytanie nie jest najpopularniejszą formą spędzania wolnego czasu, znacznie wyżej w hierarchii plasują się takie aktywności jak oglądanie filmów czy seriali. Czytanie natomiast nie jest zjawiskiem obcym, ale rzadko praktykowanym, niestety, głównie przez obowiązek szkolny. Postrzegane często jako coś bardzo męczącego, niezbyt interesującego i przestarzałego. przez przymus i zły dobór lektur szkolnych. Książki z kanonu lektur szybko nudzą, są napisane archaicznym językiem, który skutecznie odpycha młodzież od sięgnięcia po inną literaturę.
Z badań Biblioteki Narodowej wynika, że 42% społeczeństwa polskiego przeczytało w 2020 roku przynajmniej jedną książkę. W ostatnich latach było to odpowiednio: 2019 rok – 39%, 2018 – 37%, 2017 – 38%. Można więc zauważyć, że poziom ten utrzymuje się na podobnym poziomie. To mało czy dużo? Patrząc na to, ile osób korzysta z Internetu i porównując to z liczbą zadeklarowanych czytelników – mało. Jednak biorąc pod uwagę cenę książek, ich konkurencję w postaci Internetu, granicę błędu przy ankietowaniu oraz szerzący się w społeczeństwie ogólny trend: „nikt w Polsce nie czyta” – można stwierdzić, że to wysoki wynik.
Wpływ technologii na czytanie jest mimo to znaczący, ale pokazuje także, że miłośników czytania wśród nas jest jeszcze dużo i w najbliższym czasie czynność ta nie zaniknie, nawet mimo tego, że rozrywka w Internecie, szczególnie dla młodych, wydaje się o wiele ciekawsza niż historia zapisana na kartach papieru. Potrzebne są liczne działania, które mogłyby odwrócić ten trend. Jednak, by w ogóle powstały takie inicjatywy i przyniosły zamierzone skutki, potrzeba lat.
Autor: Mateusz Gruchot
Grafika: pixabay.com