Jak co roku na początku lata plac Wolności w centrum miasta zamienił się w raj dla każdego miłośnika książek, a stało się to za sprawą Festiwalu Książki w Opolu, który miał miejsce w dniach 2–4 czerwca.
W tym roku wydarzenie to odbyło się po raz siódmy, a udział w nim wzięło ponad 100 wydawnictw oraz podwydawnictw z całej Polski. Na festiwalu pojawili się nie tylko przedstawiciele takich gigantów branży, jak Agora i Wydawnictwo Czarne, ale także bardziej kameralne firmy, jak Mięta i OdeSfa. Można było znaleźć tam również nowinki spoza branży wydawniczej, takie jak stanowiska gier Rebela oraz Samowydawców, którzy starają się wydawać swoje książki z pominięciem pomocy oferowanej przez wydawnictwa.
Oprócz tego można było posłuchać wywiadów z zaproszonymi gośćmi, które były prowadzone na scenie plenerowej, zdobyć autograf swojego ulubionego autora lub porozmawiać z nim podczas odwiedzin na stoisku jego wydawnictwa. W tym roku wydarzenie to uświetnili m.in. Remigiusz Mróz, Aleksander Kwaśniewski, Marta Kisiel oraz wielu, wielu innych.
Każdy dzień zakończony został występem muzycznym, który obejmował różne gatunki – rap, rock i jazz. Z tej okazji na scenie pojawili się Meek, Oh Why?, Luxtorpeda oraz The Overview Effect. Pojawiła się też nowa atrakcja – rejs statkiem po Odrze, podczas którego prowadzony był wywiad z zaproszonym autorem.
Członkowie naszej redakcji również wzięli udział w tym wydarzeniu i przygotowali dla Was podsumowania kilku atrakcji minionych trzech dni!
***
Jan Miodek – co z tą polszczyzną i inne językowe „rozkminy”
Profesor Jan Miodek to jeden z najbardziej znanych polskich językoznawców, a także wieloletni członek Rady Języka Polskiego. Chociaż jest szczególnie związany z Wrocławiem (w końcu Uniwersytet Wrocławski to jego Alma Mater), to bardzo chętnie gości w naszym Opolu. Jak mówił, obecność podczas opolskiego Festiwalu Książki to dla niego sama przyjemność! W tym miejscu koniecznie muszę wspomnieć o tym, że profesor regularnie pisze teksty do oficjalnego czasopisma Uniwersytetu Opolskiego – „Indeksu”. O periodyku wspomniano również podczas panelu prof. Miodka, który odbył się w pierwszy dzień festiwalu. Otóż czytanie tego czasopisma jest dla profesora „przyjemnością intelektualną”; pismo jest na tak wysokim poziomie, że duma powinna wręcz rozpierać opolan.
A o jakich konkretnie „rozkminach” mogliśmy posłuchać podczas godzinnego wystąpienia profesora? Niestety nie będą one niczym odkrywczym dla studentów kierunków związanych z językiem polskim czy pasjonatów polszczyzny, jednak z pewnością jest to wiedza ciekawa, przydatna i warta przypomnienia.
Mieliście kiedyś dylemat między formami będę śpiewać a będę śpiewał(a)? Cóż, obie są poprawne. Warto wiedzieć, że chociaż pierwsza z nich, z bezokolicznikiem, jest zdecydowanie popularniejsza w innych językach (występuje np. w większości języków germańskich, jak angielski czy niemiecki), to użytkownicy polszczyzny – może instynktownie – skłaniają się ku drugiej z nich. Dlaczego? Odpowiedź jest dość prosta. Taka postać wskazuje na płeć osoby mówiącej, czyli przekazuje nam więcej informacji niż jej rywalka.
Skoro jesteśmy przy mylących formach, to czas na kilka słów o różnicy między rękami a rękoma. Pewnie nieraz zastanawialiście się nad tym, której z tych dwóch opcji użyć. Ponownie – obie są poprawne! Z tym że druga z wymienionych jest zdecydowanie starsza i powoli wychodzi z użytku. Jest (a może była?) przejawem występującej w dawnej polszczyźnie tzw. liczby podwójnej, czyli kategorii gramatycznej mającej podkreślać parzystość. Mała ciekawostka: jak zauważa inny językoznawca, Mirosław Bańko, w Korpusie Języka Polskiego PWN forma rękoma występuje aż pięciokrotnie rzadziej niż rękami.
Całkiem podobnie ma się sprawa w kolejnym przykładzie. Kiedy widzicie słowo postaci bez kontekstu, to jak myślicie, jaką liczbę i jaki przypadek miała na myśli osoba pisząca? Odpowiedź nie jest wcale taka prosta. W deklinacji wyrazu postać końcówka -i jest bardzo obciążona. Występuje w dopełniaczu, celowniku, miejscowniku i wołaczu liczby pojedynczej, a także w bierniku liczby mnogiej! Dlatego nasi przodkowie zdecydowali się na stworzenie drugiej formy biernika liczby mnogiej, tj. postacie. Uprzedzając pytania: obecnie obie są poprawne, jednak prof. Miodek zaleca stosowanie nowszego wariantu!
Przejdźmy teraz do błędów! Spośród wielu popularnych niepoprawnych zjawisk językowych prof. Miodek wymienił dwa. Pierwsze: nadużywanie przedrostka za- (jako przykład może posłużyć często używana, choć niepoprawna forma zaopiekowany). Od lat wiadomym jest, że w języku mówionym stawiamy na ekspresywność i zwięzłość, ale ostatnio popularność zyskują również wtręty pozwalające na wyrażenie aspektu dokonanego, stąd też ten nowy zwyczaj. Drugie: tzw. błędy awansu społecznego. Teraz sięgnijcie w odmęty swej pamięci – ile razy słyszeliście, jak ktoś, aby zabrzmieć inteligentnie, używa słowa bynajmniej w znaczeniu przynajmniej, mówi, że posiada przedmiot użytku codziennego albo dedykuje go drugiej osobie? Stosowanie takich zabiegów jest w istocie całkowitym przeciwieństwem inteligencji. Sięgnijcie do słowników (np. dostępnych w internecie Wielkiego słownika języka polskiego PAN lub Słownika języka polskiego PWN) i sami się o tym przekonajcie.
Na koniec, w ramach ciekawostki, kilka ulubionych słów prof. Miodka, których raczej nie usłyszycie na co dzień. Są to atoli, oznaczające mimo to, oraz owszem w znaczeniu ba, mało tego, które profesor usłyszał z ust Karola Wojtyły, a którym często dezorientuje swoich studentów.
Język rozwija się bezustannie, podobnie jak jego użytkownicy. Godzina to zdecydowanie za mało na przekazanie konkretnej wiedzy o polszczyźnie, ale – jak widać – naszemu gościowi udało się trochę ją skondensować, szczęśliwie dla słuchaczy. Po skończonym wystąpieniu profesor został z fanami, aby zrobić z chętnymi zdjęcie lub napisać imienną dedykację na egzemplarzu swojej najnowszej książki. Jeśli interesują Was zagadnienia podobne do tych powyższych, to może warto zastanowić się nad sięgnięciem po tę pozycję. Jej tytuł to Polszczyzna. 200 felietonów o języku, znajdziecie ją na stronie internetowej wydawnictwa Znak.
Autorka: Weronika Sagan
***
Remigiusz Mróz – jak zostać autorem kryminałów?
W jednym z sobotnich paneli udział wziął znany w całej Polsce autor kryminałów – Remigiusz Mróz. Na wydarzeniu pojawiły się tłumy ludzi i tylko nieliczni znaleźli dla siebie miejsce do siedzenia. Pisarz chętnie odpowiadał na pytania od publiczności i w dużej mierze na tym polegało spotkanie.
Zapytany o kontynuację serialowej adaptacji Chyłki stwierdził, że bardzo chciałby, by ona powstała, ale nie toczą się obecnie żadne rozmowy na ten temat. Nie jest to jednakże nic niemożliwego i jeżeli tylko stacja i aktorka będą chcieli powrotu serialu, to nie widzi żadnych przeszkód. Powiedział również, że Joanna Chyłka jest wielką fanką zespołu Iron Maiden, a i on sam często w wolnej chwili słucha ich utworów. Inną grupą muzyczną, którą bardzo lubi, jest Ghost. Pierwszą ich piosenką, jaką usłyszał, było Mary on a Cross, a najbardziej lubi Hunter’s Moon.
Obecnie popularne jest podróżowanie śladem filmów, seriali oraz książek, a sam Mróz bardzo cieszy się, gdy pisze o jakimś miejscu, a zachęceni tym fani odwiedzają je w rzeczywistości. Przykładem takiego miejsca może być znajdujący się na terenie Gór Sowich ponazistowski kompleks Riese, w którym rozgrywa się akcja jednej z jego książek.
Zapytany o to, na jaki język (prócz angielskiego) chciałby, by przetłumaczone zostały jego książki, stwierdził, że powinien to być hiszpański. Wiele osób na świecie nim włada i z czysto ekonomicznego punktu widzenia byłoby to dla niego najbardziej opłacalne. Ucieszył się również, gdy jedną z jego książek przetłumaczono na język japoński.
Autor za 10–20 lat widzi się na emeryturze. Napisał już do tej pory naprawdę wiele książek i mimo że stara się nie patrzeć daleko w przyszłość, to raczej nie będzie wtedy tak dużo pisać. Jest jednak optymistą co do polskiego rynku książki i sądzi, że poziom czytelnictwa w naszym kraju będzie cały czas wzrastał. Pisarz uważa, że czytają coraz młodsi ludzie i myśli, że za te 10 lat, jeżeli będzie chciał dalej tworzyć, to z pewnością znajdzie się dla niego praca.
Autor: Adrian Kokot
***
Aleksander Kwaśniewski i Aleksander Kaczorowski – rozmowa o książce Prezydent
Były prezydent Rzeczypospolitej Polskiej pojawił się na targach, by promować swoją pierwszą książkę pt. Prezydent. Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim. Chętni mieli możliwość kupienia jej i zdobycia dedykacji od autora. Podczas swojego panelu skupił się on jednak na opowiadaniu o obecnej sytuacji geopolitycznej Polski i odpowiedział na kilka pytań słuchaczy.
Poproszony o wypowiedź na temat chwilowego pozbawienia sędziego piłkarskiego Szymona Marciniaka możliwości poprowadzenia finału Ligi Mistrzów odpowiedział, że to obecnie najlepszy arbiter na świecie i popełnił on błąd, pojawiając się na spotkaniu biznesowym zorganizowym przez Sławomira Mentzena. Marciniak nie przemyślał, jakie konsekwencje może mieć wzięcie udziału w wydarzeniu powiązanym z jednym z polityków Konfederacji, i będzie to dla niego nauczka na przyszłość.
Następnie Kwaśniewski odniósł się do ustawy nazywanej „Lex Tusk” i stwierdził, że prezydent RP nie może podpisywać aktów prawnych, które są w sposób oczywisty niekonstytucyjne. Musi mieć odwagę, by się przeciwstawić politykom partii rządzącej i wskazać, że taka ustawa jest niewłaściwa. Obecnie powstaje precedens i jeżeli nic się nie zmieni, to za kilka lat nikt już nie będzie się przejmował prawem i konstytucją. Były prezydent wskazał również, że tworzenie komisji ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce jest na rękę Władimirowi Putinowi. Podzieli ona Polaków i jest zupełnie niepotrzebna. Powstaje jedynie w celach wyborczych, a jej działanie będzie służyło ułatwianiu fałszowania dokumentów i dyskredytacji niektórych osób.
Zapytany o Rosję i jej zasoby naturalne stwierdził, że błędem było założenie polityków, że Rosja nigdy nie wykorzysta dostaw gazu w charakterze broni. Już w okresie PRL-u, gdy tylko pojawiały się kryzysy polityczne, Sowieci grozili, że jeśli polskie władze nie uspokoją sytuacji, to wstrzymane zostaną jego dostawy. Nasi wschodni sąsiedzi nigdy nie wyrzekli się traktowania swoich złóż naturalnych jako elementu gry politycznej.
W dalszej kolejności Kwaśniewski stwierdził, że zbliżenie się Polski do Węgier pod wodzą premiera Orbana nastąpiło, gdyż obecnie rządzącej partii spodobał się antydemokratyczny system władzy, który wprowadził on w swoim kraju. Przed wojną w Ukrainie polskie władze spotkały się z Marine Le Pen, przewodniczącą francuskiego Zjednoczenia Narodowego, i Matteo Salvinim, ówczesnym liderem włoskiej Ligi, ale nie miało to bezpośredniego powiązania ze sprawą rosyjską. Wynikało to z faktu, że osoby te miały ambiwalentny stosunek do Unii Europejskiej. Jednak dla Putina im słabsza Unia Europejska, tym lepiej. Celem akcji migracyjnej, która zdarzyła się przed wojną, było zdestabilizowanie Unii Europejskiej. Tak długo, jak będzie ona istnieć, Rosja będzie robiła wszystko, by ją osłabić.
Były prezydent zgodził się, że potrzebujemy pilnie doposażyć naszą armię. Wiele zasobów oddaliśmy Ukrainie i należy je z pewnością odtworzyć. Kwaśniewski nie ma jednak wrażenia, że obecnymi zakupami steruje ktoś kompetentny. Byłby bardziej spokojny, gdyby zajął się tym ktoś bardziej wykwalifikowany. Stwierdził również, że istotne jest, by stworzyć poważny europejski potencjał bojowy. Mogliby w tym pomóc Niemcy, ale obecnie przekazują oni jedynie 2% swojego PKB na zbrojenia. Wydawało się, że będziemy w stanie poradzić sobie bez Stanów Zjednoczonych, ale okazało się, że wsparcie Amerykanów przy obronie Ukrainy jest niezbędne.
Zapytany o samą wojnę za naszą wschodnią granicą stwierdził, że chciałby, by konflikt skończył się szybko, ale nie wierzy, że stanie się to w najbliższym czasie. Ukraińcy wykazują się bohaterskością i dopóki będą dostawać broń, dopóty będą walczyć.
Może być to konflikt rozciągnięty na pokolenia, gdyż w wyniku wojny znacznie wzrosła wzajemna nienawiść Rosjan i Ukraińców. Miną długie lata, zanim relacje między mieszkańcami obu tych krajów wrócą do przyjaznych.
Autor: Adrian Kokot
***
Slam poetycki. Bitwa poetów
Byliście kiedyś na slamie poetyckim? Osobiście nigdy wcześniej nie miałam okazji wybrać się na takie wydarzenie. Pierwsza przydarzyła się właśnie podczas tegorocznego Festiwalu Książki. Jak sama nazwa wskazuje, jest to starcie poetów – rywalizują na scenie, wykorzystując utwory liryczne.
Wydarzenie odbyło się drugiego dnia imprezy na scenie klubokawiarni OPO. Liczna publiczność mogła obserwować starcie siedmiu twórców: Pawła, Smutnego Tuńczyka, Michała, Awałsi Askrobmysz, Gosi Ziggy, Aleksandry oraz Do Jutra. Każde wystąpienie trwało trzy minuty, a o zwycięzcy decydowało głosowanie publiczności.
Tematyka poematów była najróżniejsza. Gosia Ziggy zaprezentowała wiersze o nieszczęśliwej miłości, przepełnione gorzkim humorem i grami słownymi, które trafiły do serc sporej części słuchaczy. Poezja Awałsi skupiała się wokół Majki Jeżowskiej i wrażenia, jakie jej piosenki wywarły na poetce, gdy była dzieckiem, co podkreślała emocjonalna recytacja. Problematyka utworów Aleksandry, pełnych kulinarnego humoru i gastronomicznych metafor, skupiała się m.in. na asertywności, feminizmie, potrzebie edukacji seksualnej i ubóstwie menstruacyjnym. O tematy na skraju polityki zahaczył również Do Jutra (chociaż zrobił to zdecydowanie mniej subtelnie, wprost kpiąc z partii rządzącej i wywołując u niektórych słuchaczy gromki wybuch śmiechu). Ze smutnych wierszy Smutnego Tuńczyka w pamięci najbardziej utkwił mi jeden, o tematyce wojennej, w którym rozważał, czy wojna jest bardziej podobna do konia czy jednak jabłecznika. Natomiast moimi dwoma ulubieńcami od samego początku byli Paweł i Michał. Pierwszy z panów recytował w niesamowitym tempie (brzmiał raczej jak wyjątkowo uzdolniony raper o bezdennych płucach niż poeta) i z równie zadziwiającą dykcją. Podczas opowiadania historii – niezwykle dynamicznych (dzięki rymom i gestykulacji) i zabawnych – mistrzowsko modulował głos, wydawał z siebie najróżniejsze dźwięki i naśladował akcenty różnych języków. Nie dziw, że ostatecznie zwyciężył. O krok za nim był Michał, który serce widowni podbił nie tylko wyjątkowo zabawnym, ale też wzruszającym poematem o swoich trzech kotach – słuchaczom łatwo było znaleźć w nim analogie do własnego życia. Jego utwory były pełne inteligentnego humoru, również tego wynikającego z gier słownych, a recytował równie emocjonalnie i przekonująco, co Paweł. Moim ulubionym wierszem ze wszystkich, które usłyszałam tego wieczoru, jest właśnie jeden z tych, które zaprezentował Michał – traktował o morderstwie dokonanym na podmiocie lirycznym. Miód na serce i uszy polonistów! Mogłabym słuchać go bezustannie.
Z chęcią opisałabym Wam wszystko, co działo się przez blisko dwie godziny slamu, jednak obawiam się, że graniczy to z cudem. Na szczęście na wydarzeniu pojawili się twórcy Wirtualnego Archiwum Slamu Poetyckiego (WASP). Możecie zaobserwować ich profile na social mediach, uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać na publikację wszystkich wystąpień, zostały one bowiem nagrane! Sama już nie mogę się doczekać, by usłyszeć niektóre z utworów ponownie!
Autorka: Weronika Sagan
***
Zbrodnia na pokładzie – kryminał nocą
Noc. Półmrok. Mroźny wiatr. Płynący po rzece statek. Na jego pokładzie grupa pasażerów kierująca wzrok na jeden punkt. W tle rozmowa dwojga ludzi o morderstwie.
Brzmi ciekawie? Takie właśnie wrażenia towarzyszyły osobom, które zdecydowały wybrać się na rejs statkiem po Odrze zorganizowany w ramach Festiwalu Książki.
Jest to nowa atrakcja, która została wprowadzona w tym roku i zamykała dwa pierwsze dni festiwalu – piątek i sobotę. Miało to miejsce na pokładzie Opolanina. Na wydarzenie to obowiązywały wcześniejsze zapisy, więc niestety nie wszyscy mogli wziąć w nim udział. Można było dokonać ich mailowo, przez telefon oraz osobiście w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Jana Pawła II w Opolu na ul. Minorytów, czyli u partnera całego przedsięwzięcia.
W piątek (2 czerwca) miało miejsce spotkanie z Markiem Stelarem, poczytnym autorem kryminałów, który opowiadał o swojej twórczości oraz o tym, jak rozpoczęła się jego kariera pisarska. Warto też wspomnieć, że następnego dnia na Międzynarodowym Festiwalu Kryminałów we Wrocławiu autor ten otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru – najważniejsze w Polsce wyróżnienie dla autorów książek z tego gatunku.
Natomiast następnego dnia na statku zagościł laureat tej nagrody z 2020 r. – Jędrzej Pasierski. Pisarz opowiadał o swoich książkach: sposobie ich napisania oraz inspiracjach, które czerpie ze swojego otoczenia. W jego powieściach towarzyszymy podkomisarz Ninie Warwiłow, która musi radzić sobie w środowisku zdominowanym przez nieprzychylnych jej mężczyzn.
Atrakcja ta jest zdecydowanie warta uwagi i mamy nadzieję, że będzie kontynuowana także w przyszłym roku, ponieważ pomimo chłodu, który towarzyszył nam podczas tego wydarzenia, wszyscy jego uczestnicy byli niezmiernie zadowoleni z rejsu.
Autorka: Weronika Gruca
***
Agnieszka Trzeszkowska-Bereza, Jak skutecznie zadebiutować na rynku książki? – panel dla pisarzy
Panel odbył się ostatniego dnia festiwalu w Miejskiej Bibliotece Publicznej. Poprowadzony został przez przemiłą kobietę, jedną z dwóch założycielek wydawnictwa Mięta, Agnieszkę Trzeszkowską-Berezę. Bo kto może wiedzieć więcej o skutecznym debiucie niż wydawca, osoba, dzięki której na polskim rynku pojawiły się dziesiątki nowych autorów?
Pierwszym pytaniem postawionym przez prowadzącą było: „Co wysłać do wydawnictwa, żeby zwiększyć swoje szanse na wydanie?”. Padło tutaj wiele porad dotyczących różnorakich kwestii: pierwszego wrażenia na wydawcy, dobrej prezencji, estetyki, praw autorskich… Pani Agnieszka opisała również wzorowego maila z propozycją wydawniczą. Co powinno się w nim znaleźć? Odpowiedź oczywiście zależy od tego, dokąd wysyłamy wiadomość. Niektóre wydawnictwa życzą sobie dostać cały napisany przez autora tekst, inne – pierwsze rozdziały. Zazwyczaj proszą też o streszczenie pracy (do trzech stron maszynopisu znormalizowanego), krótki biogram autora (kim jest? skąd pochodzi? dlaczego pisze? jakie ma zainteresowania?), informację o tym, czy chciałby posługiwać się pseudonimem i czy ma social media poświęcone sobie jako pisarzowi (nawet jeśli nie są bardzo rozwinięte). Kluczowa rada: nie wysyłajcie swoich prac do kogokolwiek – róbcie research!
A jakie wydawnictwa w ogóle wybierać? Mniejsze czy większe? A może zainwestować w tzw. self-publishing? Uczestnicy spotkania poznali odpowiedzi na wszystkie z tych pytań (i nie tylko!). Dla Waszego dobra od razu zaznaczę, że self-publishing jest opcją najgorszą z możliwych – nie tylko musicie sami płacić za wydanie książki, ale też nikt nie zadba o jej promocję, a umowa może być skonstruowana tak, że żadne wydawnictwo nigdy nie będzie mogło wydać kontynuacji Waszej pracy (dlatego tak ważne jest dokładne czytanie dokumentów przed ich podpisaniem!). Gra niewarta świeczki.
Podczas panelu pani Agnieszka podała wiele przykładów z własnej pracy (trzeba wspomnieć, że ma ponad 25 lat doświadczenia na polskim rynku wydawniczym), w większości niesamowicie zabawnych czy absurdalnych. Muszę przyznać, że raczej jestem negatywnie nastawiona do wykładów o podobnej tematyce (zwykle okazywały się czymś w rodzaju coachingu lub promocji firm self-publishingowych), ten jednak był niesamowicie pozytywnym zaskoczeniem. Pani Trzeszkowska-Bereza przekazała słuchaczom ogrom praktycznej wiedzy o wszystkim, co może być potrzebne aspirującym pisarzom, a także cierpliwie odpowiedziała na trapiące ich pytania. Zdecydowanie zachęciła mnie do tego, aby śledzić jej działalność.
Autorka: Weronika Sagan
Tekst wstępu: Weronika Gruca
Grafika główna: Festiwal Książki Opole
Zdjęcia: Katarzyna Sajdych, Natalia Sykoś, Weronika Sagan