Wszystko wokół budzi się do życia. Tylko, czym to życie jest? Jak je przeżyć, by być z niego zadowolonym. Ciągłe marudzenie nie jest przepisem na sukces. Ale czy wiemy, co nim być powinno?
Narzekać każdy potrafi. Na pogodę, niewyspanie, nadmierny ruch na ulicach, krzywo postawiony kubek, nieposoloną zupę, czy też rażące nas słońce. Nie ma chyba na ziemi takiej istoty, która by nie narzekała, że coś ją boli, zegarek się spóźnia etc. Krótko mówiąc, narzekamy na całe nasze życie. I co nam to daje? Z Każdym dniem pogrążamy się coraz bardziej w pesymistycznym myśleniu, że nasza egzystencja, mówiąc kolokwialnie, jest beznadziejna.
Co tak naprawdę było i wciąż jest najważniejsze w życiu? Odpowiedź jest prosta – cel. Codziennie szukamy sensu swego życia, ale nie zdajemy sobie sprawy z tego, że bezsensem jest to, iż go nie znajdziemy, dalej dążymy. Mowa tutaj oczywiście o pesymistach. Chyba każdy zgodzi się, że „człowiek błądzi, póki dąży”. Dostaliśmy piękny dar, więc wykorzystajmy go godnie. Przecież nikt nie narzuca nam schematu, jak nasze życie ma wyglądać.
Cel. Ważne jest, by go sprecyzować, określić się i nadać sens tak naprawdę samemu sobie. Nie żyjemy po to, by życie jakoś przeżyć, by mieć za sobą każdy kolejny dzień i w ostateczności umrzeć. Nie na tym to wszystko polega. Człowiek czuje, reaguje i potrzebuje wielu rzeczy. Niezwykłą umiejętnością jest docenienie i cieszenie się z tego. Powiedziałabym nawet, ze jest to warunek potrzebny do szczęśliwości.
Wiadomo, że ze wszystkiego, co zrobiliśmy w życiu i czego dokonaliśmy, nie możemy być dumni. Przecież nie ma ludzi idealnych. Wielu zaistniałych faktów nie odwrócimy, mimo że bardzo byśmy tego pragnęli. Nauczmy się, więc z tym wszystkim żyć. Podążajmy zgodnie z mottem: „nie porzucaj nadzieje, jakoć ci się kolwiek dzieje”.
Wystarczy się chwilę zastanowić. Skoro wszystko, co nas otacza, jest marne, to po co jesteśmy ambitni? Każdy z nas chce być dostrzeżony w społeczeństwie, każdy pragnie rozmawiać, kochać i być kochanym. Dlaczego w takim razie
o to zabiegamy, jeśli nie ma to dla nas żadnego znaczenia i wartości? Tak naprawdę dążymy do szczęścia, ale nie wiemy, jak je osiągnąć. Porażki przestały nas motywować, a zaczęły zrażać. Co gorsze, nie widzimy różnicy między porażką a klęską. Gdzieś w niepamięć odszedł instynkt walki. Czyżbyśmy nie starali się zadbać o życie jak o nas samych?
Należy pamiętać, że jesteśmy wolni, mamy prawo do wyboru i za ten wybór ponosimy konsekwencje. Kiedyś nasze życie dobiegnie końca. A my przez te wszystkie lata nic nie zrobiliśmy pożytecznego i godnego pochwały. Żyliśmy tylko narzekając na cierpienie, które doznajemy na tym świecie. To znamienite dla rodzaju ludzkiego, że ma on szereg pytań: „dlaczego?”. Dlaczego to na mnie spada cierpienie, za jakie grzechy? Mówimy tak, gdy coś boleśnie nas dotyka. Lecz gdzie są pytania, kiedy niespodziewanie spada na nas szczęście? Wtedy nikt z nas o to nie pyta, tylko z chęcią korzysta z wszelkiego dobrodziejstwa.
Pamiętajmy o tym, że śmierć nie może być tym, na co czekamy w życiu i to jak je spędzimy, zależy od nas samych. Przyszła wiosna, więc warto usiąść przy kubku herbaty i dobrej muzyce, by przez chwilę zastanowić się nad samym sobą.
Ewelina Machacka