Po zakończeniu semestralnych zmagań wszyscy pragniemy nareszcie odpocząć, naładować baterie czy nadrobić zaległości w kwestiach, na które nie moglibyśmy sobie pozwolić w trakcie roku akademickiego. Warto pamiętać o kilku wskazówkach, które pomogą zminimalizować ryzyko wystąpienia przykrych sytuacji w czasie wolnym. 

Jak nie dać się nabić w butelkę

Podróżowanie, zwłaszcza to zagraniczne, w dzisiejszych czasach jest dla większości z nas na wyciągnięcie ręki. Ba! Stało się w pewien sposób modne. Kilka kliknięć, trochę machnięć myszką i w przeciągu kilku godzin możemy znaleźć się w samolocie lecącym na drugi koniec świata. Brzmi łatwo? I tak też jest w rzeczywistości, jednak często bagatelizujemy bezpieczeństwo współpodróżnych, a przede wszystkim swoje! Poniżej postaramy się przypomnieć o kilku często pomijanych aspektach, które zagwarantują nam komfort płynący z wakacyjnego odpoczynku.

„Walizki spakowane, bilety kupione, odprawa, samolot, start!”, jednak zanim wylecimy, powinniśmy zadać sobie pytanie, jak często jako studenci wykupujemy ubezpieczenie turystyczne. Jak się okazuje, studencka chęć oszczędzania często przeważa nad inwestycją w zdrowie, w związku z czym zakup polisy jest niejednokrotnie pomijany. Pamiętajmy, że jedynie ubezpieczenie jest w stanie pomóc nam za granicą, jeśli chcemy uzyskać jak najszybszy dostęp do bezpłatnej opieki zdrowotnej. Bez niego po jakiejkolwiek interwencji medycznej możemy spodziewać się rachunku niejednokrotnie przewyższającego kwotę kilku tysięcy złotych. 

Tutaj przychodzą nam z pomocą nie tylko podstawowe karty ubezpieczeniowe typu EKUZ, ale również te skierowane specjalnie do nas, studentów, jak International Student Identity Card (ISIC) czy Euro26, które gwarantują profity w postaci zniżek studenckich na różnego rodzaju atrakcje, transport, a nawet na zakwaterowanie czy jedzenie w restauracjach! 

Pamiętajmy również o tym, aby zeskanować swoje dokumenty, a ich kopię pozostawić u zaufanej osoby w kraju, z którego planujemy podróż. Turyści niezależnie od miejsca wypoczynku niejednokrotnie borykają się z kradzieżami, a takie działanie może nam pomóc w ewentualnym szybkim uzyskaniu kopii dokumentu. Warto zaznaczyć, iż popularna aplikacja mObywatel nie jest aktualnie akceptowana poza granicami Polski. 

Palcem po mapie, czyli wybór kierunku 

Z lotami na wyciągnięcie ręki wiążą się częste promocje przewoźników, co wywołuje impuls do zakupu pod pretekstem „oferty nie do odrzucenia”. Jednak zanim klikniemy „kup teraz”, warto zastanowić się, czy w kraju, do którego planujemy się udać, jest bezpiecznie. 

I tutaj z pomocą przychodzi nam International SOS – firma zajmująca się badaniem ryzyka, która przygotowała ranking państw stworzony w oparciu o wskaźniki bezpieczeństwa i zagrożenia medycznego na 2024 r. 

W tym sezonie wakacyjnym na pierwszym miejscu z najmniejszym wskaźnikiem zagrożeń, oznaczonych jako nieistotne przez International SOS, znalazły się takie kraje jak Szwajcaria, Islandia, Grenlandia, Finlandia, Dania czy Słowenia. Ciekawostką jest, że Polska wraz z resztą krajów Europy, USA czy Kanadą uplasowały się na miejscu drugim w grupie o niskim wskaźniku zagrożenia. 

All inclusive, na własną rękę, a może za darmo? 

Mamy ubezpieczenia i miejsce docelowe, pora na wybór noclegu. W tej kwestii wszystko sprowadza się do budżetu. Najłatwiejsza organizacyjnie i najwygodniejsza opcja to skorzystanie z usług biura podróży, jednak często wiąże się ona z wyższą ceną wycieczki.

A jak zaplanować wyjazd na własną rękę? Tutaj z pomocą przychodzą nam takie strony jak Booking.com, które niejednokrotnie oferują stałym klientom zniżki na noclegi sięgające nawet 15%, czy coraz popularniejszy serwis Airbnb.com. Druga z wymienionych stron umożliwia zakwaterowanie u osób prywatnych, wynajmujących swoje domy, mieszkania czy pokoje. Często jest to tańsza, jednak i mniej bezpieczna opcja, dlatego zawsze warto sprawdzić opinie na temat wynajmującego. Pamiętajmy też, aby płatność odbywała się jedynie przez system komunikacji zintegrowany z Airbnb. Jest to ważne w przypadku ewentualnego ubiegania się o odszkodowanie i zwrot środków podróżującemu.

Dla tych głodnych wrażeń wspomnę również o Couchsurfing.com, gdzie nocleg możemy znaleźć za darmo! Jest to nic innego jak „surfowanie po kanapach”. Opcja ta jest idealna dla osób, które nie przykładają uwagi do warunków noclegowych, a przede wszystkim stawiają na integrację. Warto pamiętać, że osoba udostępniająca nocleg w przyszłości może oczekiwać tego samego od nas, dlatego niejednokrotnie jest to transakcja wymienna. Zdecydowanie wśród plusów couchsurfingu można wymienić m.in. możliwość spotkania ludzi wywodzących się z innych kultur, rozwój językowy, poznanie lokalnej strony miasta i społeczności! 

Od turystycznego zawirowania do profilaktyki zagrożeń zdrowotnych

Należy pamiętać, że w czasie wystawienia na działanie wysokich temperatur (więcej niż 30℃) możemy doprowadzić nasz organizm do przegrzania. Do najczęstszych jego objawów należą:

  • osłabienie,
  • nudności,
  • ból głowy,
  • zimna, blada i wilgotna skóra,
  • szybkie, ale słabo wyczuwalne tętno.

W takiej sytuacji należy jak najszybciej przenieść się do zacienionego, chłodnego miejsca i rozluźnić ubranie. Można się również położyć. Najważniejsze jest picie wody małymi łykami. Dobrze by było, gdyby była chłodna. Najczęściej takie postępowanie wystarcza i w ciągu 30 min zauważymy znaczną poprawę.

W sytuacji, w której wyżej wymienione objawy w ciągu 30 min nie ustępują lub zauważamy jakiekolwiek ich nasilenie, należy wezwać pomoc – zadzwonić pod numer 999 lub 112. Wówczas można podejrzewać udar cieplny, do którego najczęstszych objawów zalicza się:

  • wysoką temperaturę ciała (powyżej 39℃),
  • gorącą, czerwoną, suchą skórę,
  • szybkie, dobrze wyczuwalne tętno,
  • utratę przytomności.

Podczas oczekiwania na przyjazd zespołu ratownictwa medycznego warto zastosować kilka sposobów, które znacząco mogą zwiększyć szanse poszkodowanego. Oprócz przeniesienia go do chłodniejszego, zacienionego miejsca, należy zdjąć z niego część odzieży i jak najszybciej rozpocząć skraplanie ciała chłodną, ale nie bardzo zimną, wodą. Zbyt niska temperatura płynu może wywołać dreszcze, które dodatkowo zwiększą produkcję ciepła, a tego przecież nie chcemy. Zazwyczaj w przebiegu udaru dochodzi do utraty przytomności, a więc dostarczanie wody do organizmu drogą pokarmową jest niemożliwe. Dodatkowo oprócz skraplania skóry warto wprawiać w ruch powietrze dookoła chorego, np. za pomocą wachlowania czy wentylatora. Zawsze należy mieć na uwadze drożność dróg oddechowych. Abyśmy mogli ją sprawdzić, poszkodowany powinien znajdować się w pozycji leżącej na plecach; należy umieścić mu jedną rękę na czole, opuszki palców drugiej ręki na żuchwie i odgiąć głowę do tyłu. Powinniśmy też sprawdzić, czy poszkodowany nie wymaga resuscytacji krążeniowo-oddechowej (RKO) poprzez sprawdzenie liczby oddechów. Cały czas trzeba być gotowym do jej wykonania. Może być ona niezbędna w razie wystąpienia objawów zatrzymania krążenia. 

Jak wyżej opisano, bagatelizowanie objawów przegrzania może doprowadzić do wystąpienia udaru cieplnego, stanowiącego ciężkie zagrożenie życia, szczególnie wśród dzieci i osób starszych. Nie oznacza to jednak, że studentom i osobom w średnim wieku nic nie grozi. Wyodrębnia się drugą postać udaru cieplnego, tzw. hipertermię wysiłkową, czyli udar w wyniku nadmiernej produkcji ciepła na skutek wysiłku fizycznego wykonywanego w wysokiej temperaturze otoczenia. Dotyczy ona najczęściej młodych osób, które uprawiają na słońcu wszelakie sporty.

Prewencja udaru oraz postępowanie w razie jego wystąpienia może ocalić życie. W sierpniu 2003 r. we Francji udar cieplny był odpowiedzialny za śmierć ponad 14 tys. ludzi. 

SPF 30 czy 50?

Wyżej wyjaśniono, jakie bezpośrednie niebezpieczeństwo niesie ze sobą zbyt długie przebywanie na słońcu. Teraz poruszymy równie ważną kwestię, czyli następstwa bycia wystawionym na działanie promieniowania ultrafioletowego (ang. ultraviolet radiation, UVR). Istnieją trzy rodzaje UVR (o różnej długości fali). W praktyce wpływ na nas mają UVA i UVB, gdyż UVC jest prawie w całości pochłaniane przez warstwę ozonową. Promieniowanie UVB odpowiada za uszkodzenia DNA na poziomie komórkowym w naskórku. UVA natomiast penetruje głębiej i odpowiada za proces fotostarzenia oraz powstawanie stanów zapalnych w skórze właściwej. W praktyce oba rodzaje UVR zwiększają ryzyko rozwoju nowotworów zarówno łagodnych, jak i złośliwych, a oprócz tego mogą być przyczyną bolesnych poparzeń. Co zatem możemy zrobić dla naszego zdrowia? Polskie Towarzystwo Dermatologiczne zaleca:

  • unikanie nadmiernej ekspozycji na słońce w godz. 10–16,
  • stosowanie odpowiedniej odzieży, czapek i okularów przeciwsłonecznych,
  • stosowanie preparatów z filtrami UVA/UVB.

Wracając do pytania z początku akapitu, zaczniemy od wyjaśnienia, iż słynny SPF (Sun Protection Factor) chroni przed promieniami słonecznymi tylko w zakresie UVB. Napis „SPF 50” na etykiecie oznacza, że dawka promieniowania wywołująca rumień po zastosowaniu tego preparatu może być 50 razy większa niż dawka promieniowania potrzebna do wywołania rumienia na skórze niechronionej. Należy również zaznaczyć, że obecnie nie istnieje na świecie preparat, który chroni skórę przed UVR w 100%. Z dostępnych badań wynika, że SPF 15 chroni przed UVR w 93,3%, SPF 30 w ok. 96%, natomiast SPF 50 w dokładnie 98,3%. Wyżej wspomniano, że SPF chroni tylko w zakresie UVB, więc aby wystrzec się negatywnych skutków UVA, warto sięgnąć na półkę po preparaty łączone SPF, chroniące przed obydwoma rodzajami UVR.

Jeśli chodzi o aplikację, zaleca się nałożenie preparatu z filtrem przynajmniej 15–20 min przed ekspozycją na działanie UVR, aby preparat zdążył się wchłonąć. Należy również pamiętać, że każdorazowo po kąpieli czy intensywnym poceniu zaleca się powtórną aplikację. Martwiących się, czy SPF wpływa na syntezę witaminy D3 w naszym organizmie, uspokajam – teoretycznie tak, natomiast badania kliniczne nie potwierdziły tej zależności. Dla zapewnienia wystarczającego wytwarzania ilości tej witaminy zaleca się 15-minutowe wyjście na słońce w godz. 10–15 przy odsłonięciu 18% ciała (krótka koszulka i spodenki).

Alkohol i kąpieliska

Pamiętajmy, aby po spożyciu ulubionego drinka czy przysłowiowej „jednej” butelce piwa nie wchodzić do wody. Alkohol wraz z wysoką temperaturą powietrza rozgrzewają ciało, natomiast zimna woda w połączeniu z dwoma wcześniej wymienionymi może doprowadzić do szoku termicznego. Przez nietrzeźwość często źle ocenia się odległość od lądu i można nagle stracić grunt pod nogami. W latach 2020–2023 alkohol przed utonięciem spożywało średnio ok. 100 osób rocznie.

***

Wszystkim życzymy udanych i przede wszystkim bezpiecznych wakacji. Mamy nadzieję, że tych kilka podanych w tekście wskazówek sprawi, że poczujecie się bezpieczniej.


Tekst: Mikołaj Chmielowiec
Zdjęcie: Anna Hołowata