Literatura i kino grozy stanowią dwa odłamy jednej ścieżki. Oba mają przerażać, jednak wywołują emocje na różne sposoby. Jak ma się to do kultowego klasyka – debiutanckiej powieści Stephena Kinga Carrie i jej dwóch filmowych adaptacji?

Carrie Stephena Kinga jest jego pierwszą publikacją o dość wyraźnej i skondensowanej fabule. Tytułowa bohaterka jest nastolatką, która przez wychowanie oraz swój wygląd zmaga się z gnębieniem i odrzuceniem ze strony rówieśników. Jest opisywana jako nieco otyła i niezbyt urodziwa. Jej matka uchodzi za miastową dziwaczkę, fanatyczkę religijną o zaborczym i nieznośnym charakterze. W stosunku do swojej córki jest niesamowicie okrutna, znęca się nad dziewczyną i nie przejawia żadnych oznak miłości w stosunku do własnego dziecka. Dodatkowo przez swój religijny fanatyzm wychowuje Carrie w bardzo niezdrowej czy wręcz paranoicznej atmosferze. Prawie wszystko, co robi dziewczyna, jest uznawane za grzech, skutkiem tego nasza bohaterka zaczyna przyjmować bardzo aspołeczną postawę. Jej matka wydaje się mizoginistką, która nienawidzi kobiet do tego stopnia, że jej zdaniem samo ich istnienie jest naznaczone grzechem. Właśnie przez to podejście zaniedbuje potrzeby swojej nastoletniej córki. Nie przedstawia jej kobiecej anatomii i związanych z nią zjawisk, co doprowadza do bardzo przykrego wydarzenia w życiu dziewczyny. Dostaje ona w szkole pierwszej miesiączki i z racji tego, że nikt nie przygotował jej do tego wydarzenia, panikuje, a jej rówieśniczki wyśmiewają ją w bardzo okrutny sposób. Jedyną osobą, która, jak się wydaje, przychodzi jej z pomocą, jest jej nauczycielka wychowania fizycznego, ale nawet w tym przypadku autor podkreśla, że wynika to jedynie z poczucia obowiązku. Carrie jest otoczona przez bardzo nieżyczliwych ludzi, którzy na każdym kroku utrudniają jej życie. Dyrektor szkoły pomimo tego, że dość oczywiste jest, iż Carrie jest ofiarą dręczenia, nie jest w stanie nawet zapamiętać jej imienia i na dodatek ucina całą sprawę, ponieważ czuje się niekomfortowo. Ta krótka charakterystyka głównej bohaterki oraz jej otoczenia jest wszystkim, czego potrzebujemy do zrozumienia sedna tekstu. 

Carrie jest alegorią braku akceptacji własnego ciała i tego, jak społeczeństwo odrzuca tych, którzy choć trochę odstają od wyznaczonych norm. Telepatyczne moce bohaterki są jedynie metaforą, która wskazuje na to, jak niebezpiecznie jest dusić w sobie emocje i do czego może doprowadzić ciągłe szydzenie z jednej osoby. Jej umiejętności są tak naprawdę jej najgorszymi cechami, które z roku na rok rosną w siłę. Cały tekst jest też ciekawą, choć nieco toporną krytyką fanatyzmu religijnego, który karze za absolutnie wszystko i nie pozwala człowiekowi na popełnianie błędów. Pomimo tego, że motywy powieści są dosyć proste do zrozumienia, należy zwrócić uwagę na parę interesujących kwestii, które mogą wydawać się wręcz nowatorskie, zwłaszcza jak na powieść grozy wydaną w latach 70. XX w. Tak jak wspomniano powyżej, krytyka religijnej ortodoksji jest tutaj dosyć łopatologiczna i powierzchowna, ale interesującym i godnym pochwały jest to, że King ewidentnie zwraca tutaj uwagę na większą dyskryminację kobiet, które są demonizowane za sam fakt istnienia, a każda część ich ciała czy anatomii ma im przypominać o tym, jak bardzo są grzeszne. W całej powieści widzimy tylko krytykę kobiecego ciała. Wszystkie bohaterki zwracają uwagę na to, jak wygląda i zachowuje się Carrie. Postacie męskie mogą być dosłownymi psychopatami, ale mimo to nie słyszymy ani razu negatywnej oceny ich wyglądu. Wydaje się to celowym zabiegiem pokazującym, o ile częściej kobiety i ich ciała są krytykowane. 

Drugim interesującym elementem powieści jest sama główna bohaterka. Jej postać jest dosyć ambiwalentna moralnie. Z jednej strony jest przedstawiana jako typowa biedna, gnębiona bohaterka horroru. Poznajemy jej trudne dzieciństwo i bardzo nieżyczliwe otoczenie. Czytelnik automatycznie staje po jej stronie, ponieważ jest mu jej po prostu żal. Jednocześnie widzimy też jej nieco mroczniejszą stronę – możemy zauważyć złość, która nabudowała się w Carrie. Fantazjuje ona o wymierzeniu kary swoim prześladowcom, widzi siebie jako anioła zemsty, który ma zejść z nieba i ukarać wszystkich grzeszników. Problem w tym, że to ona sama wybiera, kto jest grzesznikiem i kto zasługuje na tę karę. I choć w odniesieniu do jej gnębicieli rozumiemy, skąd wzięła się w niej ta agresja, to scena balu pokazuje nam, że jej gniew jest tak naprawdę ślepo wymierzony w każdego, kto stanie na jej drodze. Po zdemolowaniu szkoły udaje się do miasta, gdzie całkowicie niszczy i zabija wszystko i wszystkich, którzy spróbują jej przeszkodzić. Pokazywanie mrocznej strony głównej bohaterki jest całkiem odważnym zabiegiem. Bardzo łatwo byłoby z niej zrobić typową ofiarę, której mamy jedynie współczuć. Mimo to King postanowił zobrazować też, jak negatywne cechy rozwijają się w mentalności człowieka, który przez tyle lat był nękany przez innych. 

Ostatnią interesującą cechą jest sama forma powieści. Już na początku dowiadujemy się o incydencie, który miał miejsce w mieście. Wiemy o tym, że zginęło wielu ludzi, a osobą za to odpowiedzialną jest Carrie White, która używając swoich mocy telepatycznych, doprowadziła do tragedii. Główna fabuła jest przeplatana rozmowami policji oraz organów specjalnych z uczestnikami całej tragedii. Jest to bardzo interesująca forma, która zapewne ma na celu budowanie napięcia. Ciągłe przypominanie o nieubłaganie nadciągającej tragedii sprawia, że czytelnik jednocześnie wyczekuje i boi się tego momentu. Najlepiej widać to na samym balu, w chwili kiedy Carrie w końcu znalazła ludzi, którzy faktycznie doceniają jej towarzystwo i są mili, a ona sama w końcu jest szczęśliwa, przeżywamy nagły szok, kiedy zdajemy sobie sprawę, że jest to moment, w którym dojdzie do masakry. Podsumowując, Carrie Stephena Kinga jest bardzo krótką, ale za to skondensowaną i skupioną opowieścią, która pokazuje, jak ważne jest akceptowanie własnego ciała oraz do jakiego ekstremum może zostać popchnięta osoba stale narażona na kpiny społeczeństwa. 

Carrie to niewątpliwie ciekawa pozycja książkowa, jednak historia wykluczonej nastolatki została przeniesiona także na wielki ekran i to nawet w dwóch odsłonach. Pierwsza z nich to pochodząca z 1976 r. ekranizacja, która miała jak najwierniej oddawać klimat i słowa Stephena Kinga. Wyróżniony na 46. miejscu listy 100 najlepszych amerykańskich thrillerów wszechczasów z 2001 r., nominowany do Oscarów za role pierwszo- i drugoplanowe klasyk wyreżyserowany przez Briana De Palma jest niewątpliwym sukcesem, jeśli chodzi o kino grozy. Był on pewnym przełomem, ponieważ to przełożenie na obraz filmowy debiutanckiej powieści Kinga. Z pewnością istotnym jest, że nowa forma nie ograniczyła fabuły, nie zredukowała historii, a dodała poniekąd pewne wartości dźwiękowe i wizualne. Jak na starsze horrory przystało, widzowi przez cały czas towarzyszy muzyka, tutaj skomponowana przez Pino Donaggio, trafnie podbudowująca nastrój. Charakterystyczna jest także praca kamery i liczne ostre cięcia typowe dla filmów z tamtych lat. Nawet znając historię Carrie White, współczesny widz odnajdzie w ekranizacji z ’76 r. wiele ciekawostek, gdyż jest to film zrobiony idealnie w stylu starszych horrorów, gdzie postaci są wyraziste, pewne aspekty przerysowane, a stroje dopasowane do czasów produkcji. Oglądając dzieło De Palmy można istotnie przenieść się w klimat jego epoki i czerpać garściami z dobroci dawnego kina. Warto zaznaczyć, że aż do tej pory jest to obraz wysoko oceniany przez krytyków, będący nie tylko dobrym horrorem, ale też wartościowym filmem.

Jednak nie tylko fani starej szkoły horroru mogą cieszyć się Carrie w wersji przeznaczonej na srebrny ekran. Adaptacja powieści Kinga została stworzona także w 2013 r. przez Kimberly Peirce. W tym przypadku historia została znacząco uwspółcześniona – bohaterka uczęszcza do nowoczesnej amerykańskiej szkoły, gdzie uczniowie korzystają z dóbr najnowszych technologii takich jak telefony czy internet, m.in. wykorzystując te metody komunikacji do gnębienia tytułowej bohaterki. W tej wersji utwór został pozbawiony charakterystycznych dla starego kina muzyki czy pracy kamery, skupiał się raczej na przedstawieniu fabuły i relacji między bohaterami. Nie można jednoznacznie stwierdzić, czy jest on gorszy od poprzednika, ze względu na fakt, że są to dość różne filmy, jednak oceny krytyków pozostają bezlitosne – nowa wersja plasuje się znacząco niżej niż obraz z 1976 r. Istotnym jest, że nowsza Carrie powstała na fali remake’ów klasycznych horrorów, co spotkało się ze zróżnicowanym odbiorem. Warto napomknąć, że przedstawienie historii mistrza grozy w formie bliższej współczesnemu nastoletniemu odbiorcy filmu może znacząco ułatwić jej odbiór i zrozumienie płynącego z niej przekazu, a jednocześnie stanowić formę luźniejszej rozrywki. Przerysowane, zakrawające czasem o pastisz sceny dodadzą nowej Carrie także nutki humoru, który może być pomocny podczas konfrontacji z wyjątkowo trudną, ale wciąż realną sytuacją gnębienia, problematycznej relacji z matką czy finalnej zemsty.


Autorzy: Patryk Rafalski, Weronika Kłysz
Zdjęcie: Laura Zimnik