Praca psychologa w domu dziecka to niewątpliwie trudna ścieżka kariery.  Zapraszam do przeczytania wywiadu z Panią psycholog Sylwią Szykowską, pracującą w Domu Dziecka w Chmielowicach.

Na czym polega ta praca, czym się Pani zajmuje?

Sylwia Szykowska: Pracuję w Domu Dziecka w Chmielowicach od maja tego roku. To moje pierwsze doświadczenie zarówno w pracy z młodzieżą, jak i w karierze psychologa. Wcześniej pracowałam w biznesie. W Domu Dziecka odpowiadam za opiekę psychologiczną naszych wychowanków. Jestem dostępna, kiedy potrzebują rozmowy, choć ich potrzeby są różne, mniej lub bardziej złożone. Niezależnie od tego, dzieci wiedzą, że mogą się do mnie zwrócić ze wszystkim. Poza rozmową zdarzają się również interwencje psychologa na prośbę wychowawcy. Wówczas w zależności od pojawiającego problemu staram się mu sprostać. Moim kolejnym zadaniem jest regularna praca z młodszymi dziećmi w celu nauczenia ich rozpoznawania i nazywania własnych emocji. Oprócz tego dwa razy do roku ma miejsce spotkanie zespołu, który rekwalifikuje dzieci. Wówczas rozmawiamy o aktualnej sytuacji każdego z nich, jakie ma wyniki w nauce, jak sobie radzi w życiu codziennym oraz o tym, jakie zaszły zmiany w danej rodzinie. Działanie to łączone jest z przygotowaniem przez psychologa aktualnej diagnozy dziecka i jest regulowane prawnie. Następnie przygotowuję zalecenia do pracy z danym dzieckiem. Poza tym moją rolą jest zebranie informacji od wychowawców i pedagogów oraz sporządzenie opinii, kiedy poprosi o to sąd.

Jakie trudności napotyka Pani w tej pracy?

S. Sz.: Idąc w takie miejsce, jakim jest dom dziecka, myślałam, że solidnie wykonam swoją pracę i zbawię świat. Pani Dyrektor, przyjmując mnie, uprzedzała, że jest to zajęcie mocno wypalające. To nie jest tak, że jesteśmy w stanie zmienić sytuację tych dzieci, jakkolwiek byśmy się nie starali. Oczywiście są wzloty i upadki. To czego się uczę to praca, w której trudno zrealizować konkretne zadanie. Trzeba przestawić się na tryb pracy ciągłej. Działań nie ułatwia duża nieprzewidywalność. Mając jedenastu podopiecznych, niestety trudno jest sobie coś zaplanować. Pewne jest, że będzie obiad i kolacja o danych godzinach, reszta to zagadka. Trudności pojawiają się także, kiedy psycholog zaczyna się angażować emocjonalnie.

Co sprawia radość w tej pracy?

S. Sz.: Kilka dni temu wróciłam z urlopu. Poszłam do pracy, a tam zastała mnie radość dzieci, które bardzo ucieszyły się na mój widok. Chciały zamienić ze mną kilka słów, przytulić się, a także wspólnie odrabiać lekcje. W takich momentach czuję radość i satysfakcję. Czasami odbieram dzieci ze szkoły, kiedy przebywają na boisku i zdarza się, że biegną ku mnie z uśmiechem, żeby się przywitać. To są bonusy tej pracy. Ostatnio też miałam taką refleksję, że po raz pierwszy bardzo chętnie opowiadam innym o tym, co robię zawodowo. Wcześniej tego nie doświadczyłam. Teraz często łapię się na tym, że nawet z rana w piekarni opowiadam pani kasjerce o tym, gdzie pracuję i skąd wracam. Taką wartość daje mi moje obecne stanowisko. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że je lubię.

Jakich kwalifikacji wymaga praca na tym stanowisku?

S. Sz.: Należy mieć ukończone studia psychologiczne. Nie wymaga się doświadczenia w pracy z dziećmi, a przynajmniej ja uczciwie mówiłam, że go nie mam. Z tego, co się orientuję, jest więcej wakatów na te stanowiska, aniżeli chętnych. Z formalnych względów wykształcenie psychologiczne wystarczy, jeśli jednak pomyślę o praktycznych aspektach, to trzeba sobie nadrobić wszystko. Niestety studia nie przekazują specjalistycznej wiedzy o tym, jak działa psycholog w domu dziecka. Ja nie miałam pojęcia o specyfice tej pracy, była dla mnie początkowo bardzo trudna. Warto powtórzyć sobie między innymi zagadnienia z psychologii rozwojowej oraz informacje dotyczące komunikacji.

Jak wygląda Pani kontakt z rodzicami wychowanków Domu Dziecka?

S. Sz.: Często są to osoby bardzo roszczeniowe. Chętnie zwracają się do mnie, kiedy chcą zasygnalizować jakiś kłopot – dzwonią i się tym dzielą. Ja też staram się zawsze poświęcić im choć chwilę, kiedy odwiedzają dzieci. Rozmowy z rodzicami wymagają odwagi, ponieważ zdarza się, że dotykają problemów pojawiających się w danej rodzinie. Mnie było bardzo trudno pytać wprost o pewne rzeczy, a tylko jeśli się wyjdzie do rodziców i zadaje pytania,rozmawiają.

Proszę opowiedzieć o pracy z innymi specjalistami, z kim Pani współpracuje?

S. Sz.: Współpracuję z psychologami i pedagogami w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Mamy w Opolu dwie takie placówki. Właśnie tam psycholog kieruje podopiecznych na wydanie opinii o potrzebie kształcenia specjalnego. W naszym Domu Dziecka są też dzieci z dużymi wadami wzroku, które utrudniają im uczenie się, czy też takie zagrożone niedostosowaniem społecznym oraz z dużymi deficytami. Do poradni pedagogiczno-psychologicznej dziecko trafia, kiedy przychodzi do Domu Dziecka. Otrzymujemy dzięki temu opinię, która zawiera wskazówki do pracy z dzieckiem. Przekazuję ją wychowawcom i nauczycielom, by wiedzieli, w jaki sposób pracować z danym podopiecznym. Czasem w opinii zawarte są bardzo proste informacje. Jeśli dziecko posiada dużą wadę wzroku, to dba się o to, by zajmowało miejsce z przodu w ławce, aby jego miejsce było należycie doświetlone i tak dalej. Kilkoro dzieci ma zawarte w opinii, że będą uczyły się wolniej. W takiej sytuacji zadaniem nauczyciela jest troska o to, czy zdążyły wszystko zapisać. Badania w poradni wykonuje się przynajmniej raz w pierwszym etapie edukacji, czyli klasa jeden–trzy oraz przynajmniej raz w drugim etapie edukacji, klasach cztery–osiem. Współpracuję także z wychowawcami oraz logopedami. Poza tym z pracownikiem socjalnym, który bardziej koncentruje się na pracy z rodzinami.

Na jakich podstawach prawnych funkcjonuje Dom Dziecka?

S. Sz.: Instytucje domów dziecka i pieczy zastępczej reguluje ustawa o pieczy zastępczej. Warto się z nią zapoznać, gdyż bardzo szczegółowo mówi ona o tym, co dziecku musi zostać zapewnione, między innymi jest to plan usamodzielnienia się oraz indywidualny plan pracy. Zawsze w statusie takiej jednostki jest dążenie do przywrócenia wychowanka do rodziny pochodzenia, o ile zespół wychowawców rekomenduje, że jest to właściwe. Na tę chwilę w naszym Domu Dziecka nie ma takich rodzin, co do których rekomendujemy powrót dziecka. Problemem jest głównie choroba alkoholowa. Powrót dzieci do domów nie zdarza się często, większość z nich po prostu pozostaje w Domu Dziecka. Nasza placówka przeznaczona jest dla podopiecznych od dziewiątego roku życia.Jednak zgodnie z pewną zasadą nie rozdziela się rodzeństw.  W sytuacji, gdy starosta województwa opolskiego kieruje do nas jedenastolatka, który ma trzyletnie rodzeństwo, przyjmujemy dwoje dzieci.

Jakie wskazówki miałaby Pani dla osób świeżo po studiach, które chciałyby pracować w domach dziecka?

S. Sz.: Przede wszystkim być sobą. Wydaje mi się, że zwłaszcza na początku, kiedy czuje się taką niepewność, jest to trudne. Warto pamiętać, że to dzieci są tutaj najważniejsze. Myślę, że należy nazywać swoje emocje. Kiedy się boję, to po prostu o tym mówię. Dzieci bardzo dobrze to czują, nie należy więc niczego przed nimi ukrywać. Kiedy mam zły dzień, to w kontaktach z podopiecznymi po prostu o tym wspominam. Można dzięki temu uniknąć nieporozumień oraz nie dopuścić do takiej sytuacji, w której dziecko błędnie zinterpretuje, że to z jego winy jestem smutna. Warto być w zgodzie i uczciwości ze sobą, a także umieć rozpoznać własne uczucia. W takiej prawdzie warto być też z dziećmi.

Proszę opowiedzieć o innych zajęciach i atrakcjach organizowanych w Domu Dziecka.

S. Sz.: Dzieci mogą korzystać między innymi ze świetlicy, boiska i telewizji. Dodatkowo organizujemy wiele imprez oraz dni poświęconych różnym okolicznościom. Mamy też wielu sponsorów, dzięki którym ostatnio podopieczni mieli spotkanie z członkami straży pożarnej. Dostajemy wiele zaproszeń, które chętnie przyjmujemy. Dzieci w mniejszych grupach wychodzą do kina z wychowawcą. Oprócz tego przygotowujemy roczny plan pracy, który jest połączony z zadaniami statutowymi placówki. W jego ramach organizujemy warsztaty i pogadanki, między innymi na temat prewencji przemocy w rodzinie czy sposobów rozwiązywania konfliktów. Tematy te dyktowane są też pojawiającymi się potrzebami dzieci. Często obchodzimy w Domu Dziecka dni dedykowane. Osobiście wprowadziłam do kalendarza Dzień Oceanu, ponieważ jestem zapalonym nurkiem. Poza tym organizowane są wyjazdy wakacyjne. W zależności od wieku możliwe są także wyjazdy na kolonie.

Rozmawiała: Miriam Gajda-Klama
Grafika: Agata Smolarczyk