Lubię pisać o sobie, dlatego jak wyszło na to, że mam napisać muzyczne podsumowanie, to od razu pomyślałam o sobie. Zamiast rozchodzić się po milionie dróg i możliwości postanowiłam, że napiszę to podsumowanie czysto subiektywnie. Na pierwszy rzut idą płyty, które wyszły w tym roku i które MOIM zdaniem są hitami tego roku, bo najlepiej znam się na tym co… lubię. A kolejność nie ma większego znaczenia.

 

 

MØ_-_NMTFMØ – NO MYTHOLOGIES TO FOLLOW

Kocham Skandynawie. Jestem niepoprawna politycznie i będę wychwalać nie swój kraj. Nic nie poradzę na to, że jest doskonały muzycznie. Trochę przypomina mi o naszej rodzimej Kari, ale to coś jednak bardziej z pogranicza Indie Popu, choć podobnie bawią się dźwiękiem. Ogólnie jest to jedne z kilku zwycięstw muzyki popowej na tej liście ( w 2014 roku). Magazyn Q napisał o niej ‘zwichrowany pop zdolny zachwycić fanów zarówno Rihanny, jak i Grimes” a tygodnik NME ‘ostry jak lód pop z wielkim sercem i jeszcze silniejszym wokalem’. Jest to jeden z najlepszych debiutów tego roku. Spotify i iTunes potwierdzają.

Curly-Heads-ALBUM-front-300dpiCURLY HEADS – RUBY DRESS SKINNY DOG

Dawidzie Podsiadło kłaniam Ci się aż do stóp za tę płytę. Wiedziałam, że ten chłopak tak nie skończy, że nie zrobią z niego melancholijnego gnojka, czy tam Rojka (proszę na mnie nie krzyczeć, lubię Myslovitz). Wiedziałam, że z niego wyrośnie coś więcej. Nie dość, że jestem fanką kręconych włosów, to w dodatku zostałam fanką zespołu. CC wkrótce znajdą swoje miejsce na mojej półce, bo są przełomem i kamieniem milowym na polskim rynku muzyczny – przynajmniej tym popularnym. Możecie mnie oskalpować za to określenie, ale dla mnie to polscy Arctic Monkeys albo Royal Blood. Chociaż loczki to mieli The Kooks. NIE WAŻNE! To jest tak indie, jak polska muzyka jeszcze nigdy nie była. Dlatego są PRZEŁOMOWI. DLATEGO się TU znajdują.

Foxes-Glorious-2014-Standard-1200x1200FOXES – GLORIOUS

Brakowało na rynku muzycznym takiego popu. Przeżarliśmy się już kolejnymi, bardziej wyszukanymi kopiami Britney Spears. Były już wielkie tyłki, wielkie piersi, striptizerki… teraz czas na wielkie usta, przez które wydostaje się wspaniały głos. Dlaczego ta płyta jest dobre tego roku? Przede wszystkim dlatego, że jest czymś całkiem nowym na polu popowym. Po jej duecie z Zedem przy okazji Clarity czekałam na więcej, potem usłyszałam Youth i już byłam zadowolona, a ona nie spoczęła na laurach. Wydała świetną płytę z odrobiną (ale wyważoną) elektroniki w dobrym, dziewczęcym guście. Dobrze się jej słucha, nawet jeśli nie śpiewa tylko o seksie. Przypomnijmy, że swoim fantastycznym duetem z Zedem zdobył Grammy, pokonując tym samym duet Florence – Harris, a to przecież wcale nie było proste. Elektryczny bit Foxes to jest to czego potrzebowaliście, to wasz brakujący puzzel, wierzcie mi!

dorota_okladkaMISTER D. – SPOŁECZEŃSTWO JEST NIEMIŁE

To było do przewidzenia, że akurat ta pozycja znajdzie się na tej liście. Uwielbiam żartować ze swoich rodaków i naszych stereotypów,  które większość uważa za obraźliwe. Na szczęście są jeszcze ludzie, którzy mają trochę dystansu i mogą dać prztyczka w nos tzw. „CEBULAKOM”. Zwłaszcza, że projekt razem z Dorotą Masłowską współtworzył Kuba Wandachowicz, z mojego ukochanego Cool Kids of Death. Na Dorotę posypała się masa “hejtu”, ale byli i tacy, którzy wędrówki do Żabki po chleb aprobowali. Zresztą ta płyta pokazuje, jak widzą nas inni. „Może ludzie zaczną inaczej postrzegać pewne rzeczy i nabiorą do siebie dystansu” – tak przygodę z teledyskiem do piosenki „Chleb” skomentowała Anja Rubik. Tymi słowami mam zamiar zakończyć ten tekst.

black-keys-1399042102THE BLACK KEYS – TURN BLUE

Uwielbiam takie sytuacje, kiedy zespół w pewnym momencie kariery wydaje album, który zupełnie nie pasuje do wcześniej reprezentowanego schematu i fani rzucają się na nich z zębami. Podobną sytuację mogliśmy parę lat temu oglądać przy okazji wydania Only By Night i Sex on fire. Oni żyją nadal, więc i The Black Keys przeżyją. Chłopaki eksperymentują, ale nie tracą przy tym swojego charakterystycznego bluesowego brzmienia. Choć płyta zadziwia mniej, niż jej poprzedniczka El Camino wraz ze sztandarowym hitem Lonely Boy.  Jest bardziej przewidywalna i spójna. To już nie są zrywy, chłopcy się uspokoili. Co zresztą widać po Fever.  Dlaczego ta płyta jest w tym rankingu? Bo lubię The Black Keys. Aprobuję zmiany, bo nie lubię grania “na jedno kopyto”, a każdy kiedyś dorasta. Poza tym chłopaki grają koncert w lutym, w Warszawie, więc jak ich ktoś pozna teraz to jeszcze się załapie 🙂 

Za wami część pierwsza! Mam nadzieję, że chociaż odrobinę się ze mną zgadzacie. Już jutro będzie mogli przeczytać część drugą. W planie mam także muzyczne porażki. Zostańcie więc ze mną i obserwujcie nam fanpage w poszukiwaniu newsów.

A więcej o muzyce możecie przeczytać na moim blogu http://priczsong.blogspot.com 🙂

Agata Patoła