„Wściekła Lachezis kosą podcina mi nogi” – to słowa pewnego barokowego poety powstałe na cztery miesiące przed jego śmiercią. Autora arcydzieła gatunku sielanki staropolskiej, który zdążył zapisać się na kartach literatury wyłącznie jednym utworem.

Szymon Zimorowic (lub Zimorowicz), a właściwie Ozimek, przyszedł na świat w 1608 r. we Lwowie w rodzinie mieszczańskiej. Był synem murarza Stanisława Ozimka i jego żony Katarzyny. Miał starszego brata, Józefa Bartłomieja, radnego miejskiego i kilkukrotnego burmistrza Lwowa, który także oddał się sztuce pisarskiej. Pierwsze rodzime nazwisko Ozimek zmienił wraz z bratem na Zimorowic, aby brzmiało bardziej szlachecko – był to wstęp do ujawnienia przez niego odkrytych wcześniej wyższych ambicji.

Niestety, niewiele wiadomo o życiorysie Szymona – źródłem informacji jest jedynie jego nagrobek autorstwa starszego brata poety. Wiadomo, że kształcił się we Lwowie w szkole katedralnej. Po latach nauki został podpiskiem – zastępcą i pomocnikiem urzędnika ławniczego. Ostatni okres swojego życia (1628–1629) spędził w Krakowie, gdzie udał się w celu wyleczenia kiły. Jego słabe zdrowie jednak nie wytrzymało popularnej kuracji rtęcią i młody poeta zmarł 21 czerwca 1629 r. w wieku zaledwie 21 lat. Miejscem jego pochówku jest Kościół Dominikanów w Krakowie.

Wszelkie zapiski dotyczące jego życia były redagowane przez starszego brata Zimorowica. Ukazywał on Szymona jako umierającego, skrzywdzonego poetę. Jedynym spisanym źródłem wiedzy o nim, niepochodzącym od Józefa Bartłomieja, są akta pewnej sprawy sądowej. Tutaj jego postać jawi się w innym świetle, ponieważ oskarżony został o napaść na cmentarzu na rzeźnika Gładysza. Podobno zerwał mu czapkę z głowy i dusił za szyję. Przedstawione powyżej informacje to jedyne znane fakty z życia poety. Jeżeli chodzi o cechy charakteru mężczyzny, to należy szukać ich w jego jedynym dziele pozostawionym dla potomnych.

Szymon Zimorowic znajduje się w gronie mniej znanych twórców barokowych. W historii literatury zapisał się dzięki stworzeniu pięknego poematu miłosnego zatytułowanego Roksolanki, to jest Ruskie panny opublikowanego 25 lat po śmierci autora przez jego ukochanego brata, któremu utwór został ofiarowany. Miał on powstać z okazji ślubu starszego brata poety, Józefa Bartłomieja, który 28 lutego 1629 r. poślubił córkę złotnika lwowskiego, Katarzynę Duchnicównę. W literaturoznawstwie utwór powstały na cześć nowożeńców określamy jako epitalamium. Na kartach utworu Zimorowic przedstawił prawdziwych małżonków pod baśniowymi imionami Rozymunda i Lilidory.

Te kwiatki zbioru mego, na polach uszczknione
Kastalijskich, niech będą tobie poświęcone,
Ucieszny Rozymundzie z Lilidorą

Umownie poecie przypisuje się również autorstwo powstałych później Sielanek nowych ruskich, jednak wiele wskazuje na to, że ich autorem w rzeczywistości był Józef Bartłomiej Zimorowic, który chciał, być może, w ten sposób złożyć swoisty hołd przedwcześnie zmarłemu bratu.

Roksolanki stanowią prawdziwe arcydzieło literatury staropolskiej. Na poemat ten złożyło się 69 pieśni wykonywanych naprzemiennie przez chóry chłopców i dziewcząt. Ich popisy stanowiły element weselnego turnieju, w którym sędziować miała młoda para, jednak ostatecznie konkurs ten nie zostaje rozstrzygnięty. Całość zaczyna się od słów Dziewosłęba, pełniącego rolę swata. Jego monolog, pisany epickim trzynastozgłoskowcem, jest parafrazą podniosłego tonu oracji weselnej.

Owoż ja, HYMEN, do was, wdzięczni oblubieńcy,
Przychodzę na biesiadę. Panny i młodzieńcy,
Nie rozrywajcie moim dobrej myśli przyściem:
Na tom skronie obtoczył wawrzynowym liściem,
Że nigdy krotochwili wesołej nie psuję,
Owszem, w małżeńskich godach chętnie ulubuję.

(Dziewosłąb)

Poemat Zimorowica to nie tylko, jak można by sądzić, zbiorek miłosnych wyznań. W pieśniach tych przewijają się wszelkie odcienie miłości, która nie zawsze przynosi bohaterom szczęście i spokój. Wolno wręcz stwierdzić, że doświadczenie miłosnego zawodu przeważa nad miłosnym spełnieniem.

Widziałam cię z okieneczka, kiedyś przechodził,
Rozumiałam, żeś się ze mną obaczyć godził.
Aleś ty pokoje
I mieszkanie moje
Prędkim minął skokiem,
A na mnie, nędznicę,
Twoję niewolnicę,
Aniś rzucił okiem.

(Pieśń 9, Cyceryna)

Cierpienie kładzie się cieniem na szczęściu wszystkich bohaterów, nie brak tu niespełnionych marzeń i snów o idealnym kochanku, a także poczucia porzucenia i bolesnych rozstań zakochanych. Z miłością zestawia określenia takie jak niewola, pogarda i zniewaga. Przywiązanie do ukochanej osoby staje się rodzajem duchowego więzienia, uczucie zniewala gorzej niż żelazne pręty. Pojawia się też metaforyka cierni, bólu, krwi oraz burzy morskiej. Doskonale świadczy o tym następująca pieśń:

Do ciebie ja przez morze łez mych nie przebędę,
Choć w okręt z strzał serdecznych zbudowany wsiędę,
Choć Kupido na żagle da mi skrzydła swoje,
Chociaż Wenus sztyrować będzie nawę moję.

Bo wiatr mego wzdychania tak poburzył wody
I żal mój nagły takie wzbudził niepogody,
Że niżeli na drugą nadziei mej stronę
Przyjadę, we łzach własnych, nieszczęsna, utonę.

Przeto ratuj, możesz-li, podaj obietnicę,
Daj słowo, którego się tonąca uchwycę.
A jeżeli w tej toni teskliwej zaginę,
Każ napisać na grobie, że przez twą przyczynę.

(Pieśń 5, Pomozja)

Jednak obok tak dramatycznego monologu porzuconej kochanki pojawia się piękne, liryczne wyznanie Majoranny, dorastającej panienki, która marzy, aby wreszcie się zakochać:

Jużem z pieluch wyrosła
I lat panieńskich doszła,
Już mam z potrzebę zwrostu
I urody po prostu,
A nie wiem przecię,
Kto mię na świecie
Przyjmie w małżeńskie stadło.
Umiem potrafić włosy
I warkocz zapleść w kosy,
Kłaniam się barzo snadno
I tańcuję układno,
A cóż po temu,
Kiedy żadnemu
W serce się to nie wkradło.

(Pieśń 16, Majoranna)

W kontraście do szczęśliwej okoliczności zaślubin pojawia się motyw tęsknoty za zmarłym ukochanym. Wraz z kolejnymi pieśniami napięcie wzrasta, a świat przedstawiony spowija mrok. O ile wstępna przemowa Dziewosłęba mogła świadczyć o kreacyjnej sile miłości, która przywraca sens i wiarę, to końcówka utworu nie pozostawia złudzeń – wszelkie nadzieje muszą okazać się płonne. Życie ludzkie składa się w większej części z cierpienia niż z przyjemności. Być może wolno dopatrzeć się w tym pesymistycznym obrazie rysów autobiograficznych poety, którego młodość trawiła śmiertelna choroba.

Warto zwrócić uwagę także na to, że autor, przywołując miłosne perypetie bohaterów, bardziej niż na towarzyszących im zdarzeniach, skupia się na wewnętrznych odczuciach zakochanych. W ten sposób ich doświadczenia zyskują wymiar uniwersalny. Jak bowiem wskazuje literaturoznawca Czesław Hernas, wszystkie postaci są tutaj odizolowane od realnego obrazu grup społecznych, brak im jakiejkolwiek kulturowej przynależności. Już same ich imiona to czysty „kreacjonizm onomastyczny”. Według Szymona Zimorowica podstawę człowieczeństwa stanowią prawa natury, a nie socjologii. Cykl Roksolanek, oprócz silnie gradacyjnego nastroju i zróżnicowanych form monologowych wypowiedzi, cechuje niezwykle bogata i różnorodna symbolika. Odnajdujemy tu m.in. atrybuty zaczerpnięte z kultury antycznej i starożytnej poezji (symbolika miłości jako ognia, wspomnienie Troi, postaci Kupidyna z łukiem, Wenery czy Muz):

Ono jabłko żarzystym węglem mi się zstało:
Spaliwszy duszę nędzną, spaliło i ciało.
Ogniu mój, o Rożyno, prędkom cię zachwycił,
Prędko mi cię na sercu złoty owoc wzniécił.

Teraz wiem, co jest miłość! Nie Wenus łaskawa
Spłodziła ją, lecz lwica na pustyni krwawa,
Tygrys niemiłosierna nad błędnym człowiekiem
Na Kauk[a]zie szalonym karmiła ją mlekiem.

(Pieśń 6, Hipolit)

Pojawiają się również elementy zaczerpnięte z tradycji ludowej. To stąd poeta zapożyczył wszystkie pięknie śpiewające ptaszki i wianeczki z róż. W ujęciu Zimorowica całe ciało staje się niezwykłym ogrodem kwiatów, które jednak z czasem usychają, a zatem jest to okazja, by znów powrócił motyw przemijania.

Za twoje kochania ku mnie ukwapliwe,
Za twoje szczyrości nader pieszczotliwe
Przyjmiże, mój najmilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.

Godzieneś japońskich pereł abo złota,
Ale wiedząc pewnie, żem ja jest sierota,
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.

Dar to pospolity, lecz nie lada jaki,
Droższy nad klejnoty i pyszne kanaki,
Przyjmiże, mój namilszy kochany,
Ode mnie ten wianeczek różany.

(Pieśń 17, Marantula)

Znajdujemy tu także pewne nawiązania do religii, które przejawiają się w oczywistej symbolice światłości i ciemności oraz zestawienia dwóch koncepcji miłości – zmysłowej, reprezentowanej przez Amora i czystej, duchowej. Niezwykle ważną rolę odgrywa u Zimorowica metaforyka oczu, jeden z ważniejszych staropolskich toposów. Jak zauważa literaturoznawczyni Mirosława Hanusiewicz: 

Szymon Zimorowic, poeta wyraźnie zafascynowany możliwościami obrazowymi i metaforycznymi, jakie daje przekonanie o promieniotwórczej naturze oczu, z upodobaniem będzie czynił je źródłem gromów i błyskawic, ognia wzniecającego straszliwe pożary.

Oto nad piorun przeraźliwsze strzały
Z twych oczu na mnie miece bożek mały,
Których ani się może człowiek schronić,
Ani zasłonić.

Pieszczone dziecko, skąd wżdy na mą mękę
Tak mierne oko, tak żartką masz rękę?
W której to kuźni miękkie twoje strzały
Hartu dostały?
Tyś winna, tyś mu oczu pożyczyła,
Twego to wzroku, nie jego rąk siła,
Twego to serca nieużyte skały
Ostrzą mu strzały

(Pieśń 17, Andronik)

Co ciekawe, także i pod względem formalnym utwór cechuje duża różnorodność, o czym świadczy mnogość stosowanych układów stroficznych. Zimorowic zawarł więc w swym dziele wszystkie cechy, które uważamy za reprezentatywne dla baroku, powszechnie znanego jako epoka przeciwieństw. Jak słusznie podsumowuje Hernas:

Logika poetycka Roksolanek jest oparta na antynomii, ale poeta pojmuje ją w sposób dynamiczny: jest to jeszcze jeden podstawowy kontrast istnienia. Śmierć to przeciwieństwo miłości, a miłość rozwija się wśród przeciwności losu i w cierpieniach.


Źródła:

  • M. Hanusiewicz, Miłość i śmierć. O niektórych kliszach wyobraźni erotycznej w poezji staropolskiej, https://rcin.org.pl/Content/51060/PDF/WA248_67093_P-I-2524_hanus-milosc.pdf, [dostęp: 23.04.2023]. 
  • J. Sokołowska, I w odmianach czasu smak jest. Antologia polskiej poezji epoki baroku, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1991.
  • C. Hernas, Barok, PWN, Warszawa 1998.
  • S. Zimorowic, Roksolanki, czyli ruskie panny, http://biblioteka.kijowski.pl/zimorowic%20szymon/roksolanki.pdf, [dostęp: 27.04.2023].

Autorki: Oliwia Jeżyk, Zuzanna Kozłowska
Grafika: Rafał Zając