Sny powtarzają nasze emocje, zniekształcone podczas spania, dlatego mają one fragmentaryczny i niejasny charakter.

Arystoteles

Co noc, gdy zgasną światła, podnosi się kurtyna w teatrze naszych umysłów. Występując w roli aktorów albo widowni (lub też obu naraz), odgrywamy to, co wydarzyło się w ciągu dnia lub dawno temu. Raz jeszcze przeżywamy swoje doświadczenia i emocje.

Scenariusze naszych snów mogą być różne; od realistycznych po fantastyczne lub makabryczne. Niezależnie od tego, jak bardzo są one nieprawdopodobne, nasz umysł zawsze przyjmuje je jako normalne. Ostatecznie „to tylko sen”. Śniąc, żyjemy w subiektywnym wewnętrznym świecie, niepodporządkowanym rozumowi i realizmowi.

W dzisiejszych czasach poznano już fizjologię snu, więc wiemy, że aspekt psychologiczny marzeń sennych nie jest aspektem jedynym. Hipoteza aktywacji i syntezy – koncepcja próbująca odkryć sposób powstawania marzeń sennych – mówi nam o tym, że sny wywoływane są przez przypadkowe sygnały wydawane spontanicznie przez neurony mostu. Sygnały te uruchamiają inne komórki nerwowe, odpowiedzialne za ruchy gałek ocznych, równowagę i ruchy mięśni zależnych od woli. Kora mózgowa, starając się znaleźć sens w tym nagromadzeniu sygnałów, sprawia, iż śnimy. Teoria ta jest krytykowana ze względu na to, że nie bierze pod uwagę emocjonalnej zawartości snów.

U człowieka sen składa się z dwóch faz – nREM (non-rapid eye movement) oraz REM (rapid eye movement). By był efektywny i kojący dla naszego organizmu, niezbędne jest przesypianie pełnych dwufazowych cykli snu, gdyż obie wspomniane fazy są równie ważne. Faza nREM rozpoczyna cykl snu, zajmuje ona większość czasu, który przeznaczamy na spanie, to w niej następuje największa regeneracja organizmu. Natomiast faza REM trwa stosunkowo krótko, nazywana jest często snem paradoksalnym. Aktywność mózgu podczas jej trwania jest wysoka, skurcze serca przyspieszone, a oddech nieregularny. Pojawiają się w niej marzenia senne. Mimo braku jednoznacznych dowodów uważa się, że faza REM ma kluczowe znaczenie dla jakości samopoczucia oraz efektywnej pracy ludzkiego umysłu. Istnieje również „teoria wartownika”, według której twardy, głęboki sen jest przeplatany z lekkim, by w niesprzyjającym środowisku łatwo można było się wybudzić w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia.

Kolejną zagadkową sprawą dotyczącą snów jest kwestia ich zapominania. Wiele osób rzadko pamięta, o czym śniło w nocy, być może dlatego, że większość z ich nocnych wymysłów dotyczy spraw bardzo przyziemnych. Możliwe, że mózg jest tak zaprogramowany, by wymazywać z pamięci sny. Ta intrygująca teoria opiera się na odkryciu, iż nasz mózg podczas snu znajduje się nadal w stanie aktywności. Ustalono, że w fazie REM fale mózgowe są niemal identyczne jak wtedy, kiedy się budzimy. Teoria mówiąca o wyłączeniu pamięci może również wyjaśniać, dlaczego większość z nas uważa, iż nie śni w kolorach, mimo że osoby obudzone gwałtownie w trakcie marzeń sennych zazwyczaj opowiadają, że były one wyraźne i nasycone. Być może pamięć o barwach szybko ulatuje.

W końcu dochodzimy do aspektu snu, który często jest powodem lęku, strachu i negatywnych emocji, a mowa tu o zmorach nocnych, czyli napadach koszmarnych snów – większość z nich ma miejsce w środkowym okresie lub pod koniec fazy REM. Właśnie o nich pamiętamy najczęściej, choć najchętniej pozbylibyśmy się z pamięci przytłaczających uczuć strachu, przerażenia i bezsilności. Niewiele doświadczeń życiowych dorównuje im swą intensywnością emocjonalną. Często w trakcie takiego sennego koszmaru budzimy się ogarnięci paniką i przerażeniem, z trudem łapiąc oddech i czekając, aż serce przestanie kołatać się w piersi. Zmory nocne mogą też mieć związek ze stresem, dramatycznymi przeżyciami, a także z fizycznymi dolegliwościami oraz uzależnieniem od substancji psychoaktywnych. Warto pamiętać o higienie snu, do której powinno przywiązywać się szczególną uwagę – zadbanie o nią może pomóc nam unikać sytuacji, gdy budzimy się zlani potem.


Autorzy: Jagoda Adamarczuk, Jakub Koziarz
Grafika: Amelia Kamińska